piątek, 17 lutego 2017

Chapter II - Ale jak to?! Kolejny test?!

-Drużyna Dziesiąta: Mizushi Kimiko, Uzashi Rikuo, Niturabe Kenji - Umino wyczytał kolejne nazwiska z niekończącej się listy. Naruto westchnął i spojrzał przez okno. Po czystym, błękitnym niebie powoli w górę wspinało się złote słońce. Pogoda była wręcz idealna na trening. Lecz zamiast biegać po Konoszańskich lasach młody Namikaze musiał siedzieć w dusznej sali i czekać na przydział do team'u - Drużyna Jedenasta: Namikaze-Uzumaki Naruto, Kurama Taki, Ayura Mizuki - zamknął zeszyt i spojrzał na byłych uczniów. Zaczął głosić jakiś wykład o życiu ninja, ale gdy zorientował się, że nikt go nie słucha mruknął coś o ich sensei'ach, po czym wyszedł.

Gdy zamknął po sobie drzwi na sali wybuchła wrzawa. Wszyscy powstawali z krzeseł, by odnaleźć swoich kolegów z drużyny. Naruto nie musiał długo szukać. Taki siedziała obok niego, a Mizuki znowu zajął miejsce przy oknie. Wraz z brunetką przeszli na koniec sali,by stanąć przed Ayurą. Ten tylko posłał im zimne spojrzenie i wrócił do wpatrywania się w budynki za szybą.

-Nie łatwo będzie się z nim dogadać... - szepnął do Kuramy, po czym zajął miejsce na brzegu ławki, za to Taki usiadła pomiędzy Namikaze a Mizuki'm. Przez chwilę przenosiła wzrok z kontynuującego swoje poprzednie zajęcie Ayury na rozmawiającego z innymi genin'ami Naruto i na odwrót, aż postanowiła przywitać się z ciemnowłosym kolegą.

-Cześć, jestem Taki! - powiedziała, szeroko się uśmiechając. Dodatkowo wystawiła w jego stronę rękę, ale ten to zignorował i tylko mruknął coś, co brzmiało jak 'cześć'. Kurama jednak się tym nie zraziła i jak gdyby nigdy nic kontynuowała rozmowę, z czego Mizuki raczej nie był zadowolony.

~*~

-Gdzie. Jest. Ten. Sensei? - powiedział Naruto, uderzając głową w ławkę w przerwach między wyrazami. Siedzieli już tutaj pół godziny, więc wszyscy oprócz nich już opuścili salę. Tylko ich nauczyciel spóźniał się trzynaście minut i trzydzieści dwie sekundy jak wyczytał blondyn z zegara wiszącego na ścianie nad tablicą. Chwilę później na środku sali pojawiły się kłęby białego dymu. Namikaze podniósł głowę, żeby przyjrzeć się nietypowemu zjawisku zmęczonym wzrokiem.

-Yo - genin'i usłyszeli głos dobiegający ze skupiska dymu. Po chwili rozwiał się,a oni mogli zobaczyć białowłosego shinobi w bardzo dziwnym - nawet jak ninję - stroju. Od razu rozpoznali w nim jounin'a, który ich wczoraj egzaminował.Taki nie mogła uwierzyć, że to on będzie ich mentorem. Mizuki, chociaż tego nie okazywał, też był lekko zszokowany. Natomiast najmłodszego z nich wcale to nie zdziwiło. Bardziej to wyglądało, jakby się tego spodziewał - przybył Wielki...

-Spóźniłeś się, Ero-Sennin! - wykrzyknął za nim jego Ojciec Chrzestny zdołał cokolwiek powiedzieć. Jiraiya przyłożył rękę do czoła, na znak załamania, przez swój przydomek. Dostał go stosunkowo niedawno, kiedy Minato dał synowi do przeczytania kilka dzieł Żabiego Mędrca. Naruto zakończył przerabianie ich po pierwszym rozdziale i nadał Sannin'owi kolejną ksywę. Niestety Ero-Sennin nie miał nic do gadania i musiał się z tym pogodzić. Za to obecnie Ayura i Kurama zszokowani wpatrywali się w Naruto, który na ich oczach obraził Legendarnego Sannin'a i jednego z najlepszych shinobi Konohy. Nie rozumieli jego zachowania, a tym bardziej reakcji białowłosego.

-Byłem zajęty. Nie mogłem przyjść wcześniej - westchnął przeciągle, gdyż musiał zrezygnować ze swojego standardowego wejścia smoka. To już kolejny raz, kiedy młody Namikaze mu w tym przerywa. Pierwszy raz zrobił to, gdy Jiraiya wrócił do wioski po kilku latach podróży i chciał zobaczyć swojego Chrześniaka.Wcześniej go nigdy nie widział, wybył z Konohy, gdy blondyn miał kilka dni - poza tym Minato jeszcze nie nauczył cię odnoszenia się do starszych z szacunkiem?

-Ale o co ci chodzi? Tou-chan stwierdził, że ten tytuł ci pasuje - te słowa tylko bardziej zdołowały Sannin'a. Widać, że już nigdy nie pozbędzie się tego przezwiska. A mógł po prostu zostawić Naruto na pastwę losu i znowu wyjechać z wioski. Mógłby wtedy bezkarnie zbierać informacje do jego sławnych książek, ale Dziecko z Przepowiedni nie wytrenuje się samo.

-Dobrze jak już pewnie się domyśliliście, od teraz będę waszym sensei'em. Widzimy się za kwadrans na dachu Akademii - rzekł i zniknął tak samo jak się pojawił. Namikaze stwierdził, że pojawi się na miejscu umówionego spotkanie szybciej niż jego Chrzestny, po czym wyszedł przez okno i za pomocą czakry zaczął wspinać się do góry po ścianie budynku. Mizuki nie zwrócił na niego uwagi i przeszedł normalnie przez drzwi. Po chwili namysłu Taki poszła w ślady rówieśnika, zostawiając za sobą pustą, szkolną klasę.

~*~

Szarowłosy ostatni raz spojrzał na kawałek oszlifowanej skały. Po kolei zatrzymał wzrok na dwóch imionach. Uśmiechnął się lekko na wspomnienie przyjaciół. Odwrócił wzrok w stronę bezchmurnego nieba. Słońce jeszcze nie zdążyło wyjść zza otaczających Kapitana Anbu drzew, więc powinno być jeszcze wcześnie. Chociaż i tak na pewno jest już spóźniony. Odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę Północnej Bramy. Najkrótsza droga prowadząca do niej była akurat główną ulicą Konohy, więc Hatake był zmuszony przejść właśnie tędy. Założył maskę, przedstawiającą kota, po czym wszedł na powoli zaludniającą się alejkę.

-Ka-ka-shiii! - członek Anbu usłyszał znajomy głos. Już z przyzwyczajenia obrócił się o dziewięćdziesiąt stopni, o mały włos unikając czarnowłosego jounin'a. Ten ledwo co uniknął bliskiego spotkania z ziemią, po czym wyprostowany stanął przed jeszcze chwilę temu szukanym przez siebie shinobi. Położył mu dłoń na ramieniu i posłał mu swój charakterystyczny uśmiech - widzę, że siła młodości cię nie opuszcza, mój stary druhu! Jak przystało na mojego rywala - wystawił do góry kciuk swojej wolnej ręki i zaczął się głośno śmiać. Hatake westchnął w myślach, jednocześnie strzepując z siebie rękę przyjaciela - a co ja tam chciałem... A! Tak! Kakashi! Pod koniec tygodnia spotykamy się całą paczką w naszej knajpce. O dziewiątej wieczorem, nie spóźnij się! - wykrzyknął, po czym zniknął tak samo szybko, jak się pojawił.

~*~

-Ja pierwszy! Ja pierwszy! - wykrzyknął blondyn na wzmiankę swojego nowego sensei'a  o przedstawieniu się - nazywam się Namikaze-Uzumaki Naruto! Lubię treningi, Tou-chan, Kaa-chan, Kumiko, Menmę, Ero-sennin'a, Kakashi'ego-san, Fugaki'ego-san, Mikoto-san... - zaczął wymieniać. Mógłby tak gadać aż do wieczora. Jiraiya o tym wiedział i postanowił przerwać mu, zanim zanudzi kolegów na śmierć.

-Streszczaj się - rzucił krótko, po czym oparł się o umieszczoną za nim barierkę. Jinchuuriki jakby ocknął się z transu i uśmiechnął się przepraszająco do sensei'a, jednocześnie drapiąc się po karku.

-Lubię też ramen! - kontynuował - nie lubię czekać kilku minut po zalaniu ramen'u i... - w tym momencie się zawahał. Nie wiedział, czy dobrym pomysłem jest wspominać o Starszyźnie i Danzou. W końcu ich nienawiść do blondyna uzasadniona jest obecnością drugiego lokatora jego umysłu, co było ścisłą tajemnicą. Naruto nie mógł pozwolić, by ktoś zaczął się tego domyślać - kilku innych osób. Moim marzeniem jest zostać Hokage, tak jak Tou-chan! - skończył swój monolog z nigdy nie schodzącym z jego twarzy uśmiechem. Następna po nim miała mówić brązowowłosa.

-Jestem Kurama Taki - zaczęła. Nie wykrzykiwała słów, jak jej poprzednik, ale mówiła na tyle głośno, że Jiraiya mógł spokojnie usłyszeć co mówi - chyba nie ma rzeczy, której bym nie lubiła, więc można powiedzieć, że lubię wszystko. Moim marzeniem jest zostać pierwszym jounin'em w klanie Kurama - wydawała się zbyt delikatna i spokojna jak na kunoichi, ale Sannin postanowił sobie nie oceniać nowych uczniów po pozorach. Może właśnie te - na pierwszy rzut oka - wady staną się jej największą siłą. Białowłosy przeniósł wzrok na ostatniego ucznia. Swój podbródek miał oparty o splecione ze sobą dłonie. Z jego twarzy nie można było wyczytać żadnych emocji, tylko spojrzenie ciemnych tęczówek powodowało ciarki na plecach.

-Ayura Mizuki - powiedział oschłym i zimnym tonem - nie widzę sensu w dzieleniu się moimi upodobaniami, a określenie marzenie jest nieodpowiednie do nazwania nim moich celów - widząc, że czarnowłosy nie dopowie jakie są jego cele Jiraiya wyprostował się i otrzepał z niewidzialnego kurzu.

-Skoro już wszyscy się znamy, to widzimy się jutro o szóstej na polu treningowym numer siedem. A! I nie jedzcie śniadania - znowu użył Shunshin no Jutsu, by zniknąć podopiecznym z oczu. Naruto od razu zerwał się z miejsca i ruszył w stronę bramy wioski, skacząc po dachach budynków. Niedaleko od niej znajduje się pole treningowe na którym zwykł ćwiczyć blondyn. Dotarcie do niego nie zajęło mu długo. Już po kilku minutach mógł rozpocząć swoje standardowe ćwiczenia, w czasie kiedy jego przyjaciele z drużyny powoli wracali do swoich domów.

~*~

-Wróciłem! - Naruto zdjął czarne buty shinobi zaraz po wejściu do domu. Od razu przeszedł do pokoju po lewej, który pełnił funkcję jadalni połączonej z kuchnią. W oczy po chwili rzuciła mu się jedna rzecz - dodatkowe krzesła przy rozsuniętym stole, zajmowane przez członków rodziny Uchiha - dobry wieczór, Fugaku-san, Mikoto-san - rzucił radośnie i zajął swoje miejsce - hej Itachi, Sasuke - dopowiedział po chwili. Następnie zaczął zajadać się daniem, które, o dziwo, było jeszcze ciepłe. Więc obiad musiał zostać podany niedawno.

-I jak było na rozdzieleniu drużyn? Kto jest twoim sensei'em? - spytała Kushina, niesamowicie dumna ze swojego syna. Co prawda była trochę ciekawa jaki człowiek będzie się opiekować blondynem, ale powiedziała to raczej po to, by pochwalić się osiągnięciami młodego Namikaze.

-Całkiem fajnie - odpowiedział, bardziej skupiony na tym co ma właśnie na talerzu - a moim sensei'em jest Ero-Sennin. Jutro mamy pierwszy trening - czerwonowłosa spiorunowała męża wzrokiem. Jiraiya jest chyba ostatnią osobą, której by się spodziewała w tej roli. Gorszej osoby nie można było wybrać. Nie dość, że nadużywa alkoholu i roztrwania pieniądze, to nadal kontynuuje swoje gromadzenie informacji do książek. A jeśli jakieś z tych nawyków przeniosą się na Naruto? Minato tylko uśmiechnął się przepraszająco i miał nadzieję, że jinchuuriki połowy Yin Kyuubi'ego nie wybuchnie. Na szczęście w ostatniej chwili przypomniała sobie o gościach, więc Czwartemu się upiekło.

-Naruto jest już genin'em? - spytał Fugaku, który jeszcze przed chwilą był zajęty rozmową z obecnym Hokage. Jego żona i synowie też zaprzestali dyskusji na mało ciekawe tematy. Wszyscy przenieśli swój wzrok na opaskę przewiązaną na czole blondyna. Wyryty był na niej liść, oznaczający przynależność do Konohagakure. Sam jej właściciel nie był zainteresowany rozmową na jego temat, albo raczej jej nie usłyszał. Był zbyt zajęty pochłanianiem posiłku przygotowanego przez Kushinę.

-Wczoraj zdał egzamin - odpowiedział najstarszy Namikaze - z najwyższym wynikiem - dodał po chwili. W jego wypowiedź można było wyczuć wielką dumę z pierworodnego syna. Takie geniusze trafiają się raz na pokolenie. Chociaż to nie było zbyt wielką niespodzianką dla jego rodziców. Nie dość, że sami byli zdolnymi shinobi, to jeszcze Naruto był jinchuuriki'm. Jednak dla ludzi, którzy nie wiedzieli o Dziewięcioogoniastym był to nie lada wyczyn.

-Niczym Itachi! Masz naprawdę zdolnego syna, Hokage-sama! - stwierdził głowa klanu Uchiha. Jednak nie zdawał sobie sprawy jak to zabolało jego najmłodszego syna. Sasuke spuścił głowę i zacisnął dłonie w pięści. Żeby jego ojciec był bardziej zachwycony umiejętnościami tego dzieciaka, niż własnego potomka! 

-Wystarczy Minato, Fugaku-san - rzekł Żółty Błysk. W tym samym momencie czarnowłosy wstał, powodując, że wszyscy zaczęli wpatrywać się w niego pytająco. Nadal trzymał opuszczoną głowę, a ręce oparł o brzeg stołu.

-Gochisousama - powiedział tylko i odszedł od stołu. Skierował się w stronę łazienki, znajdującej się po drugiej stronie korytarza. Był wściekły, co wyczytać z niego mógł tylko jego brat. Zmartwiony odprowadził go wzrokiem aż pod same drzwi.

-Sasuke! To nie grzeczne! Wracaj do stołu! - krzyknęła za nim Mikoto, ale czerwonowłosa ją uspokoiła gestem ręki. Matka najmłodszego Uchihy też się domyślała co jest powodem jego zachowania. Ten nie zwrócił na nią uwagi i zatrzasnął po sobie drzwi. Miał ogromny żal do ojca i czuł złość na niebieskookiego. Był też trochę zazdrosny o umiejętności, które pozwoliły mu zostać prawdziwym ninja po roku nauki.

-Nic się nie stało - zapewniała czarnowłosą Uzumaki - o! Właśnie! Wybrałaś już imię dla dziecka? - spytała znacząco spoglądając znacząco na zaokrąglony brzuch brunetki. Uchiha jest już w szóstym miesiącu ciąży, więc za trzy powinna urodzić. Mikoto odruchowo położyła dłoń na brzuchu i lekko się uśmiechnęła.

-Będzie Yumeko... - więcej Sasuke już nie usłyszał. Od razu po wejściu do białego pomieszczenia oparł ręce na umywalce i spojrzał w lustru. Zauważył w nim powód bólu w jego oczach. Właśnie przebudził Sharingan'a...

~*~

-Znowu się spóźniłeś! - krzyknął Naruto od razu, gdy Jiraiya pojawił się na polu treningowym. Czekali na niego z trzy godziny. Obecnie było kilka minut po dziewiątej. Białowłosy westchnął teatralnie i mruknął coś pod nosem, lecz tak cicho, że nikt nie dosłyszał co. Przeniósł wzrok ze swojego chrześniaka na Ayurę, który opierał się o drzewo przy polanie i Taki, która od jakiegoś czasu usiłowała z nim porozmawiać, niestety z marnym skutkiem.

-To spóźnienie było celowe - odpowiedział w końcu zmęczony krzykami blondyna. To spowodowało natychmiastową ciszę. Nawet Mizuki zdawał być zainteresowany wypowiedzią swojego sensei'a - za chwilę przystąpicie do testu, który oceni, czy nadajecie się na shinobi.

-Że co?!